Wywiad z Michałem Macewiczem
Decibel: Cześć Michał! Jest nam niezmiernie miło, że będziemy gościć kolejnego reprezentanta jakże zasłużonego dla naszej rodzimej sceny kolektywu jakim jest SLAP. Pamiętasz dzień, w którym rozpoczęła się Twoja przygoda, w tym wrocławskim przedsięwzięciu?
Michał Macewicz: Cześć! Również jest mi bardzo miło z racji Waszego zaproszenia do Krakowa. Myślę, że wstąpienie do kolektywu SLAP było podzielone na dwa etapy. Pamiętam dzień, w którym do mojego warsztatu przyjechał Karol Rakowski, z którym w życiu rozmawiałem tylko raz. Pracowałem wtedy przy głośnikach. W pewnym momencie wręczył mi stary mikser Vestax`a w obudowie koloru złotego po czym zapytał, czy nie pomogę mu okiełznać slapowego soundsystemu. To były początki istnienia Slap`a. Oczywiście zgodziłem się. Z każdym eventem rosło moje zaangażowanie w ten kolektyw. Moje pasje i doświadczenie muzyczne bardzo się przy tym rozwijały. Dużo czasu poświęcałem na dj`ing. W pewnym momencie Karol razem z Adamem Flaczyńskim, czyli kolejnym człowiekiem tworzącym ten kolektyw, zaprosili mnie w swoje szeregi. Zgodziłem się i od tamtej pory staram się godnie reprezentować barwy SLAP`a.
SLAP, to nie jedyna organizacja, w której rozwijasz swoją muzyczną pasję. Przybliż nam proszę, skąd wziął się pomysł na “Suck My Bass” i jakie przyświecały mu cele.
Suck My Bass to kolektyw który już nie istnieje. Myślę, że celem organizacji tych imprez była przede wszystkim dobra zabawa. W momencie kiedy przystąpiłem do działań przy kolektywie SLAP, opuściłem Suck My Bass.
Jesteś osobą, której codzienność związana jest niewątpliwie z szeroką paletą dźwięków, dostarczanych na co dzień między innymi podczas renowacji kościelnych organów. Jesteśmy ciekawi jak do tego doszło.
Podczas organizacji eventu w niedziałającej już strefie WZ, funkcjonując jeszcze pod szyldem Suck My Bass, poznałem Piotra Cynara - właściciela zakładu organmistrzowskiego, w którym aktualnie pracuje. Nasza znajomość szybko się rozwinęła. Wspólnie pracowaliśmy jeszcze przy kilku imprezach, gdzie byłem odpowiedzialny za kwestie techniczne, między innymi budowę drewnianych scen. Piotrek także często odwiedzał mnie w moim warsztacie, w którym serwisowałem sprzęt do produkcji muzyki, dj`ski, a także budowałem systemy dźwiękowe. Dzięki temu wszystkiemu poznał moje zdolności manualne. Dobrze wiedział o moim zamiłowaniu do muzyki i samego dźwięku. Dużo opowiadał mi o swojej firmie oraz pracy przy organach kościelnych. Byłem oczarowany potęgą tego instrumentu. Po jakimś czasie Piotr zaprosił mnie do jednego z instrumentów, później do swojego warsztatu organmistrzowskiego. Byłem pod wielkim wrażeniem. Po jakimś czasie zapytał mnie, czy nie chcę z nimi pracować. Jak już wiadomo, zgodziłem się.
Współtworzysz kolektyw, dzięki któremu regularnie do naszego kraju zapraszane są niezwykle świeże i wyszukane nazwiska. Z perspektywy czasu, który z zaproszonych gości zrobił na Tobie największe wrażenie?
Ciężko jest mi wybrać, ponieważ mieliśmy wielu artystów, którzy zagrali naprawdę dobre dj sety lub live act`y, które wspominam do tej pory. Jednak po dłuższym zastanowieniu myślę, że największe wrażenie zrobił na mnie set James`a Ruskina na 13 edycji Slap`a nieco ponad 2 lata temu. Rzadko kiedy słyszę tak dobrze skomponowane sety. Do tego w selekcji James`a znalazły się same tak wymuskane i naelektryzowane utwory, że co chwile miałem dreszcze. Tutaj też nie sama muzyka przyczyniła się do mojego wyboru. To wydarzenie zorganizowaliśmy w starym magazynie, w podziemiach Portu Miejskiego we Wrocławiu. Miejsce robiło wrażenie. Nisko położony strop oparty na kilkunastu filarach na około 400 metrowej przestrzeni. Włożyliśmy wtedy mnóstwo pracy w przygotowania. Pomieszczenie było całą noc bardzo zadymione, Oświetlenie zawieszone bardzo nisko na wyciągnięcie ręki, po całej przestrzeni przy filarach rozstawiony soundsystem. Dzięki temu udało nam się uzyskać niesamowity klimat. Nigdy tego nie zapomnę.
Supportowane przez Ciebie muzycznie wydarzenia, to w głównej mierze występy dla wrocławskiej publiczności. Aktualnie klubowa mapa miasta prezentuje się niezwykle okazale, dzięki czemu pasjonaci technicznych brzmień mają w czym wybierać. Która z miejscówek jest najbliższa Twojej osobie?
We Wrocławiu na ten moment mamy 2 kluby, które mnie interesują. Ciężko jest porównać jedno miejsce do drugiego, dlatego, że są zróżnicowane pod wieloma względami. Jedno z nich to klub Ciało, którego jestem rezydentem. Bardzo szanuje to miejsce oraz ludzi, którzy ten klub stworzyli. Ciężko przejść obojętnie obok tego miejsca wiedząc co się tam dzieje. Ciało stawia poprzeczkę naprawdę bardzo wysoko przez to, jak mocne nazwiska zaprasza. Tutaj kolejny plus za to kogo supportuje, albo po kim zamykam. Kolejne miejsce to Transformator, który powstał zaraz po Ciele. Także często tam grywam. Ten klub z kolei dysponuje dość dużą i ciekawą przestrzenią, wyposażoną w dwa dancefloor`y, które nie tak łatwo zapełnić. Mimo to miejscówka daje radę. Ekipa z TFR wkłada całe serce w ten klub. Na tamtejszej scenie częściej niż w Ciele grają wrocławscy lokalsi, dzięki czemu idąc tam zawsze spotykam mnóstwo znajomych. Widać, że to miejsce się rozwija, coraz częściej można tam usłyszeć ciekawych headlinerów.
Ciężko przejść obojętnie wobec Twojego wysublimowanego gustu muzycznego i precyzyjnej selekcji. Cieszymy się, że razem z krakowską publicznością, będziemy mieli przyjemność wysłuchania Ciebie w wydłużonym secie. Czy aby przypadkiem nie będzie to Twoja pierwsza wizyta w Krakowie?
Wcześniej bywałem w tym mieście na różnych imprezach, jednak to prawda zagram w Krakowie pierwszy raz co mnie również bardzo cieszy!
Niedawno gościliśmy u nas Twojego przyjaciela z kolektywu - Spectribe’a, który w naszej ocenie plasuje się w ścisłej DJ’skiej czołówce w naszym kraju. Często występujecie na scenie razem, reprezentując kolektyw w formule b2b. Jak bardzo różnią się przygotowania takiego występu, w stosunku do Twojego indywidualnego grania?
To jest dobre pytanie. Często gramy b2b ze Spectribe`m. Jeśli chodzi o przygotowania, to do wspólnych nigdy nie doszło, nie ćwiczyliśmy. Oczywiście nie raz mieliśmy to w planach, jednak później okazywało się, że przez nadmiar obowiązków, żaden z nas nie ma na to czasu. Przeważnie kończy się na tym, że umawiamy się jakiego tempa będziemy się trzymać i w wolnym czasie osobno szykujemy sobie selekcję. Dobrze nam to wychodzi. Wiemy co i jak gramy, więc wiemy czego się spodziewać.
Jeśli miałbyś spojrzeć poza Wrocław i polecić czytającym ten wywiad miejsca klubowe w Polsce, które zasługują na szczególną uwagę, to na które kluby zwróciłbyś ich uwagę?
Nie jestem zwolennikiem jeżdżenia po klubach. Nie jestem osobą, która kładzie duży nacisk na promocję swojej osoby, przez co pewnie nie byłem zbyt często zapraszany do występów poza miastem. Znam za mało miejsc, aby tutaj cokolwiek polecać. Nawet gdybym był we wszystkich klubach w Polsce, znając siebie poleciłbym miejsce, w którym soundsystem brzmi jak należy, a na parkiecie panuje wspaniały klimat, gdzie nie ma miejsca na chamstwo.
Na swojej muzycznej ścieżce miałeś okazję spotkać wielu wyśmienitych zagranicznych DJ’ów i producentów. A co powiesz o reprezentantach z naszego lokalnego poletka? Czy mamy się czego wstydzić, w porównaniu z międzynarodową sceną?
Oczywiście, że nie mamy się czego wstydzić. Mamy przecież takie nazwiska jak Błażej Malinowski czy Martyna Maja czyli VTSS, o których ostatnio bardzo dużo dobrego słyszymy. Mamy też Michała Jabłońskiego, który ostatnio wydaje razem z VSK czy też Sept`a. Doceniam to ile pracy wkładają w to, aby naprawdę zaistnieć na światowej scenie muzyki techno. Oczywiście to są nazwiska, które jako pierwsze przyszły mi do głowy, a przecież mamy takich osób w Polsce dużo więcej.
Dzięki za poświęcony czas i do zobaczenia 30 listopada w Krakowie!
Również dziękuję i do zobaczenia za nieco ponad miesiąc w Krakowie!
Komentarze
Prześlij komentarz