Wywiad z Michałem Łobodą

Decibel: Cześć Michał! Cieszymy się bardzo, że październikowa edycja naszego cyklu zostanie okraszona setem w Twoim wykonaniu. Fajnie będzie się spotkać ponownie, tym razem w warunkach klubowych. Jakiś czas temu byłeś gościem naszej transmisji, realizowanej na żywo z Pracowni Artystycznej Kamienna 8, gdzie przez niemal dwie godziny prezentowałeś swoją selekcję. Jak wspominasz tamten występ na żywo?


Cześć! Bardzo się cieszę na mój powrót na krakowską ziemię, która ostatnimi czasy jest dla mnie wyjątkowo gościnna. Ostatni raz kiedy się widzieliśmy wspominam bardzo dobrze, tym bardziej, że gospodarzem tamtego streamingu była najukochańsza Bogna, którą znam jeszcze z dawnych lat, kiedy swoje działania prowadziła w moim rodzinnym Wrocławiu (uściski!). Zawsze dobrze jest do Was wracać.


Na potrzeby tego pytania cofnijmy się delikatnie w czasie. Kiedy zrodził się w Twoich myślach pomysł na naukę miksowania utworów i zgłębiania tajników tego zagadnienia?


Prawdopodobnie taki pomysł zrodził się podświadomie podczas mojej pierwszej imprezy z muzyką techno-house na jakiej byłem. Była to impreza spod szyldu !lectric play na której gościł Dave DK, organizowana przez Vitka Jansky’ego i Jurasze w nieistniejącym już klubie Log:in. Szmat czasu temu, ale pamiętam jak dziś jak wielkie wrażenie wywarła na mnie ta noc. Nieznana mi wcześniej atmosfera przyjaźni i wzajemnego szacunku do muzyki oraz osób otaczających mnie w klubie była czymś czego najwidoczniej od zawsze mi brakowało. Regularnie zacząłem chodzić na imprezy we Wrocławiu, gdzie poznawałem całą tą kulturę i ludzi jej oddanych. Od razu zacząłem się zagłębiać w twórczość producentów, których znajdowałem w sieci bądź podklepywali mi moi starsi koledzy i w ten sposób, będąc jeszcze na wpół świadomy, zacząłem naturalnie selekcjonować wszystko co słyszałem, wyrabiając w muzyce klubowej swój własny gust. Reszta poszła już szybko, po niespełna roku zacząłem stawiać pierwsze kroki za dj’ką, grając dla moich przyjaciół na niezliczonych afterach.


Utwory wyselekcjonowane i grane podczas setów jasno opisują gust muzyczny, w którym czujesz się optymalnie. Jednak zanim postawiłeś na występy w pojedynkę, wchodziłeś w skład duetu djsko-producenckiego Holon. Przybliż nam proszę szczegóły tego projektu.


Tak, zanim zacząłem już na poważnie grać solo to współtworzyłem duet. Dawida poznałem kiedy był rezydentem we wrocławskim Baubarze. Parę razy zdarzyło się zagrać spontaniczne b2b, podczas których zrozumiałem, że pod względami muzycznymi rozumiemy się bez słów. Szybko się też zaprzyjaźniliśmy. Dawid jest bardzo doświadczonym dj’em i była to dla mnie fantastyczna sprawa móc czerpać od niego wiedzę w tak młodym wieku (gdy zaczynaliśmy razem grać miałem niespełna 19 lat), za co pozostanę mu już dozgonnie wdzięczny. Produkcją zacząłem się interesować jeszcze zanim w moim życiu pojawiło się techno, tak więc naturalnie również razem działaliśmy przy własnych utworach. Zostaliśmy bardzo ciepło odebrani przez Wrocławską publikę, co finalnie zaowocowało występami w berlińskim Humboldthain czy na Plötzlich Am Meer, gdzie miałem okazję pierwszy raz w życiu zasmakować gry na naprawdę dużym soundsystemie.


Czy koniec projektu Holon możemy łączyć z zakończeniem producenckiej przygody czy mimo wszystko znajdujesz czas na produkcję?


W życiu! Nie miałbym co ze sobą zrobić (hehe). Aktualnie od prawie już dwóch lat w domowym zaciszu staram się samodzielnie wypracować zadowalający mnie warsztat w robieniu track’ów, równocześnie budując własne studio. Mam świadomość, że jest to długi proces, w który trzeba włożyć kawałek życia, dlatego robię to bez pośpiechu, cały czas szukając swojego brzmienia i metod produkcji. Z każdym dniem natomiast czuję, że jestem coraz bliżej mojego celu, i możliwe, że niebawem ujrzy światło dzienne pierwsze wydawnictwo.


Różnorodność dźwięków, które dostarczasz publiczności podczas każdego występu, może świadczyć o horyzontach muzycznych zdecydowanie wykraczających poza ramy muzyki techno. Czy znajdujesz czas na słuchanie innych gatunków muzycznych?


Z reguły na co dzień słucham muzyki innej niż techno. Od nu metalu, boom bap rapu do free jazzu, grunge’u czy stoner rocka. Zawsze szukam różnorodności w muzyce, której słucham, pozwala mi to czerpać odmienne nastroje, nasuwa wiele przemyśleń na temat jej tworzenia, często gdy coś mi się naprawdę podoba, interesuję się tym jak dany album został nagrany, jak wyglądał proces. Taka analiza daje mi bardzo dużo inspiracji do późniejszej pracy przy własnych produkcjach.


Do niedawna byłeś jednym z rezydentów wrocławskiego Transformatora. Atmosfera panująca wewnątrz klubu jak i same warunki techniczne do grania, to niewątpliwie początek listy z zaletami tego klubu. Jaki według Ciebie jest przepis na sukces tego muzycznego miejsca?


Zgadzam się, Transformator był czymś szczególnym. Jednak z racji mojego przedwczesnego odejścia stamtąd nie chciałbym się wypowiadać na tematy związane bezpośrednio z klubem. Chcąc jednak odpowiedzieć na to pytanie, można poszukać bardziej uniwersalnych wniosków, co do pomyślności w działaniu klubów. Osobiście uważam, że najważniejszą kwestią są ludzie tworzący dane miejsce, zarówno pracownicy, artyści i jak i publika przychodząca na imprezy. To więzi tworzące się między nimi stanowią o wyjątkowości i klimacie panującym w klubie, ponieważ kluby i muzyka są dla ludzi, oni również to wszystko tworzą. Gdy dodamy do tego szczerą chęć rozwijania sceny, atmosferę szacunku i dużo wspólnej pracy, możemy być świadkami czegoś prawdziwie wyjątkowego. Wszystko inne da się kupić za pieniądze.


Czy oprócz wspomnianego Transformatora jest jakieś miejsce na klubowej mapie naszego kraju, które przypadło Ci do gustu?


Zdecydowanie w tym wypadku będę lokalnym patriotą i poniekąd zmuszony jestem ( ;) ) aby wskazać na pierwszym miejscu wrocławski Das Lokal. Miejsce, które posiadało wszystkie cechy które wspomniałem powyżej, o bardzo jasno określonej wizji, dodatkowo serwujące nieznaną wcześniej mi jakość. Można powiedzieć, że Das wpasował się w mój gust w stu procentach, a tak naprawdę on ten gust w dużej mierze ukształtował.


Który z artystów, jakiego miałeś okazję supportować, wywarł na Tobie do tej pory największe wrażenie?


Lucy i Dinky w sali gotyckiej. Impreza halloweenowa, którą zorganizowaliśmy wspólnie z kolektywem SMB, do którego kiedyś przynależałem. Różnorodność serwowanej przez przez tą dwójkę muzyki była czymś czego nigdy bym się nie spodziewał i czymś czego mam okazję doświadczać nie często. Lucy z resztą plasuje się w mojej ścisłej czołówce artystów techno.


Nie tak dawno na jednym z naszych wydarzeń gościliśmy Michała Macewicza, z którym jak się okazuje, znacie się od dawna. To jak bardzo cenimy całokształt muzyczny Michała nie będzie jakąś szczególną tajemnicą, natomiast ciekawi jesteśmy czy jako koledzy po fachu znajdujecie czas na muzyczne rozmowy i wymianę spostrzeżeń dotyczących samego grania?


Tak, z Michałem poznaliśmy się już kupę czasu temu, wspólnie pracowaliśmy również przez parę ładnych lat. Jak pewnie sami dobrze wiecie można z nim rozmawiać godzinami o muzyce i tematach do niej równoległych, tak więc w naszym wypadku nie było inaczej. Często wymieniamy się swoimi spostrzeżeniami na temat tego co dzieje się na scenie czy też rozmawiamy o różnych rozwiązaniach technicznych, czy to dotyczących grania, czy sprzętu bądź soundsystemów. Natomiast Michał jest skarbnicą wiedzy w wielu dziedzinach, nie tylko tych związanych z muzyką.


Na koniec przybliż nam wszystkim, czego możemy spodziewać się po Twoim nadchodzącym występie w krakowskiej Świętej Krowie.


Ostatnio przyjechałem do Was z jasno określonym repertuarem, w którym postawiłem na bardziej proper-hipnotyczną stronę mojej selekcji, z tą kolejną wizytą chciałbym oprzeć się bardziej na intuicji i wyczuć publikę w świętej. Dużo słyszałem o atmosferze panującej w tym miejscu, tak więc liczę, że pozwolimy sobie na parę wycieczek muzycznych w trakcie mojego seta, i szczerze nie mogę się już tego doczekać!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wywiad z Artefactum

Wywiad z Larix'em

Wywiad z Rust'em